
![]()
Godzilla kontra Destruktor (1995)
Gojira tai Desutoroia
Godzilla vs. Destoroyah
Godzilla umiera. Ale nie sam. – ten dramatyczny slogan doskonale oddaje ton ostatniego filmu z ery Heisei, który wieńczy dekadę opowieści o najsłynniejszym potworze w historii kina. Godzilla vs. Destoroyah to nie tylko widowiskowy finał, ale także refleksyjna i emocjonalna kulminacja całej serii.
Fabuła filmu rozgrywa się w obliczu narastającego kryzysu: Godzilla zaczyna świecić intensywnym, czerwonym blaskiem – jego wewnętrzna temperatura rośnie w sposób niekontrolowany, grożąc nuklearną eksplozją, która może unicestwić całą planetę. W międzyczasie naukowcy odkrywają nowy gatunek mikroskopijnych organizmów, które wyewoluowały z resztek broni znanej jako „Oksygenowy Niszczyciel” – tej samej, którą w 1954 roku pokonano pierwszą Godzillę. Te stworzenia mutują i łączą się w przerażającą istotę – Destoroyah – jedno z najniebezpieczniejszych zagrożeń, jakie kiedykolwiek pojawiły się na ekranie.
W obliczu zbliżającej się katastrofy ludzkość staje przed dylematem: jak powstrzymać dwa apokaliptyczne zagrożenia jednocześnie – umierającą, ale wciąż niebezpieczną Godzillę oraz powstałego z naukowego eksperymentu potwora? Do akcji wkracza także Godzilla Junior, co dodaje fabule emocjonalnego ciężaru i pogłębia dramatyczny wymiar finału.
Jak na połowę lat 90., efekty specjalne w filmie stoją na wysokim poziomie – szczególnie jeśli chodzi o techniki praktyczne. Imponujące kostiumy, miniaturowe makiety miast oraz efekty pirotechniczne nadają scenom walk autentycznego charakteru. Projekt Godzilli w tej odsłonie wyróżnia się wyjątkowo złowieszczym wyglądem – jego ciało niemal płonie od wewnątrz, a buchająca para i rozżarzone blizny przypominają, że zbliża się nieuchronny koniec. Destoroyah, z kolei, prezentuje się jak istota rodem z koszmaru – brutalna, obca, demoniczna, zmieniająca formy i coraz bardziej przerażająca z każdą kolejną przemianą.
W przeciwieństwie do wielu wcześniejszych odsłon serii, ten film ma poważny, niemal żałobny ton. Zamiast kampowej zabawy potworami, otrzymujemy opowieść o śmierci, odpowiedzialności i skutkach ludzkich eksperymentów. To świadoma, emocjonalna klamra spinająca całą historię Godzilli od 1954 roku – nieprzypadkowo wraca tu motyw broni, która go zabiła w oryginalnym filmie.
Reżyser Takao Okawara nie tylko domyka wątki, ale także oddaje hołd duchowi pierwszego filmu Ishirō Hondy – pełnego grozy i refleksji nad atomowym dziedzictwem ludzkości. To film o końcu epoki – zarówno w fabularnym, jak i symbolicznym znaczeniu.
Akira Ifukube, ikona muzyki filmowej serii Godzilli, powraca tu po raz ostatni i żegna się z nią w wielkim stylu. Jego potężna, podniosła ścieżka dźwiękowa nadaje filmowi emocjonalnej głębi, wzmacniając poczucie nieuchronności i tragedii. Znane motywy są tu obecne, ale wzbogacone o nowe aranżacje, pełne dramatyzmu i patosu.
„Godzilla vs. Destoroyah” to coś więcej niż tylko kolejne widowisko o walce gigantycznych potworów. To film o przemijaniu, o skutkach ludzkiej ingerencji w naturę, o końcu legendy. Choć miejscami nie ustrzegł się melodramatyzmu czy typowej dla serii nadmiernej ekspozycji, nadrabia to emocjonalną siłą, powagą i godnym zakończeniem historii.
To jedna z najbardziej dojrzałych odsłon serii, która nie boi się stawiać trudnych pytań, nawet w konwencji filmu kaijū. Dla fanów to pozycja obowiązkowa, a dla nowych widzów – punkt wyjścia do zrozumienia, czym tak naprawdę jest Godzilla: nie tylko potworem, ale symbolem. Godne pożegnanie z legendą i zamknięcie jednej z najlepszych er w historii japońskiego kina potworów.