Godzilla: S.O.S. dla Tokio (2003)

Gojira X Mosura X Mekagojira: Tokyo Esu O Esu

Godzilla: Tokyo S.O.S.

„Godzilla: Tokyo S.O.S.” z 2003 roku to bezpośrednia kontynuacja „Godzilla Against Mechagodzilla” i jedyny przypadek w erze Millennium, w którym Toho zdecydowało się powiązać dwa filmy pełną ciągłością fabularną. Powraca Mechagodzilla – Kiryu, powraca ta sama Godzilla, a wraz z nimi powraca też pytanie, którego echo brzmiało już w poprzedniej części: co właściwie znaczy odbudowywać przyszłość, kiedy fundamentem tej przyszłości jest kość potwora? Tezuka nie zaproponował prostych odpowiedzi — za to stworzył film, który łączy widowiskowość kaijū z refleksją o ingerencji człowieka w siły większe niż on sam.

Akcja rozpoczyna się niedługo po dramatycznym starciu Kiryu z Godzillą. Mechaniczny kolos został poważnie uszkodzony i trwają prace nad jego odbudową. Sam projekt budzi jednak coraz większe moralne wątpliwości. Tym razem nie tylko wojskowi zastanawiają się nad sensem wykorzystywania szkieletu pierwszej Godzilli, lecz także ci, którzy stoją bliżej tradycji i duchowej historii Japonii. Jednym z kluczowych głosów jest kapitan Chujo – postać nawiązująca bezpośrednio do klasycznych filmów z lat 60., co pięknie spina pokolenia fanów i samej serii. Jego rodzina znajduje się w centrum nadchodzącego konfliktu, a zwłaszcza siostrzeniec Yoshito, inżynier pracujący nad Kiryu i człowiek bezgranicznie oddany swojej pracy.

Narrację przerywa niezwykła wizyta dwójki małych Shobijin – kapłanek Mothry. Ostrzegają one, że Kiryu — jako konstrukcja oparta na kościach oryginalnego Godzilli — sprowadza na Japonię poważną konsekwencję: duch pierwszego potwora nie może spocząć, dopóki jego kości zostają wykorzystywane jak narzędzie wojny. To wprowadza wątek duchowości, który w naturalny sposób łączy świat Mothry z refleksją nad odpowiedzialnością człowieka za to, co stworzył. Wojskowi stają więc przed wyborem: oddać kości Godzilli morzu i zrezygnować z Kiryu albo narazić kraj na kolejny cykl przemocy, który nie zakończy się, dopóki pamięć pierwszego potwora nie zostanie uwolniona.

Tezę Shobijin w dramatyczny sposób potwierdza powrót Godzilli, który pojawia się tym razem gwałtowniej, bardziej dziko, jakby przyciągany własną przeszłością zamkniętą w stalowym ciele Kiryu. W odpowiedzi rząd po raz kolejny uruchamia Mechagodzillę, choć nie jest to decyzja podjęta bez wahania. Wszyscy zdają sobie sprawę, że mleczny kręgosłup potężnej maszyny ma swoją własną świadomość i swoje własne wspomnienia, które nie zawsze da się utrzymać w ryzach komputerowych kodów.

W tym czasie Mothra – w swojej klasycznej, majestatycznej formie – decyduje się stanąć w obronie Japonii, choć jest to dla niej decyzja brzemienna w konsekwencje. Tezuka pięknie pokazuje jej wejście do akcji: nie jako potężny sojusznik technologii, ale jako duchowa strażniczka, która jest gotowa poświęcić wszystko, by powstrzymać chaos. Mothra w tym filmie odgrywa rolę, jakiej brakowało w poprzedniej części Kiryu – jest przeciwieństwem zimnej, wojskowej precyzji maszyny. Jest naturalna, odwieczna i działająca zgodnie z porządkiem świata, który istniał na długo przed ludzką arogancją.

Gdy dochodzi do wielkiej bitwy, film wznosi się na poziom, który wyróżnia go na tle reszty Millennium. Starcie Godzilli z Mothrą jest brutalne i pełne emocji, a jednocześnie podszyte głęboką symboliką. Gdy wreszcie do walki dołącza Kiryu, widz czuje, że nie jest to tylko walka o Tokio, lecz walka o to, czy człowiek ma prawo zatrzymywać przeszłość w stalowych ramach, czy raczej powinien nauczyć się ją szanować, pozwolić jej odejść, zaakceptować jej ciężar.

Jednym z najmocniejszych momentów filmu jest przełomowa decyzja Kiryu. W trakcie walki, podobnie jak w poprzednim filmie, maszyna zaczyna wykazywać oznaki samodzielnego działania. Słysząc ryk Godzilli, zaczyna przypominać sobie swoje dawne życie i podejmuje decyzję sprzeczną z programem: zamiast zniszczyć przeciwnika, wybiera zakończenie własnej historii. Kiryu chwyta Godzillę i unosi go w stronę oceanu, chcąc zabrać go tam, gdzie kości pierwszego potwora powinny były spocząć od początku. To scena, która zamyka dwie epoki naraz — epokę potwora i epokę maszyny.

„Godzilla: Tokyo S.O.S.” to film o zaskakującej delikatności, mimo że jest pełen hałasu, bitew i spektakularnej destrukcji. To opowieść o obowiązku, o pamięci i o tym, że człowiek nie powinien próbować ujarzmiać sił, których nie rozumie. Ale jednocześnie jest to film o przebaczeniu — zarówno dla Akane, która powraca jako bohaterka z poprzedniej części, jak i dla Kiryu, który wreszcie dostaje szansę, by zakończyć swoją niechcianą służbę.

Tezuka zamyka duologię Kiryu w sposób niezwykle elegancki i emocjonalny. „Tokyo S.O.S.” jest nie tylko świetnym monster-movie, ale także refleksją nad pamięcią narodową i granicami technologii. To dzieło o wielkich potworach, ale jeszcze większych pytaniach. Dlatego właśnie ta część — obok filmów z Showa i GMK — często uznawana jest za jedno z najbardziej ludzkich osiągnięć w całej historii Godzilli.