Wielka bitwa potworów (2001)

Gojira, Mosura, Kingu Gidora: Daikaiju Sokogeki

Godzilla, Mothra and King Ghidorah: Giant Monsters All-Out Attack

„Wielka Bitwa Potworów” z 2001 roku to jeden z tych filmów, które nie tylko wyróżniają się na tle całej serii, ale wręcz redefiniują to, czym Godzilla może być. Shusuke Kaneko, znany wcześniej z niezwykle udanej trylogii o Gamera, dostał od Toho pełną swobodę twórczą – i wykorzystał ją, by stworzyć najbardziej mroczną, duchową i odważną odsłonę ery Millennium. Zamiast powracać do wizerunku Godzilli jako strażnika czy żywiołu natury, uczynił go ucieleśnieniem gniewu i pamięci. W GMK Godzilla nie jest zwierzęciem ani mutantem, lecz żywym wspomnieniem tragedii. Jest cieniem całego narodu, który powraca w momencie, gdy Japonia zaczyna zapominać o swojej przeszłości.

Kaneko buduje historię w świecie, który od dawna żyje w poczuciu względnego bezpieczeństwa. Poprzednie ataki Godzilli stały się czymś odległym, niemal legendą, dla wielu wręcz mitem. Jednak w tle wciąż istnieją opowieści o zaginionych żołnierzach, duchach i miejscach, których lepiej nie ruszać. To właśnie z tej przestrzeni narodowej pamięci rodzi się nowe wcielenie Godzilli – nie biologiczny potwór, lecz nadnaturalna manifestacja gniewu poległych podczas wojny. Jego białe, pozbawione źrenic oczy nadają mu niemal upiorny wygląd, jakby patrzył, ale już niczego nie widział. Jest ciężki, nieprzejednany, idzie przez krajobraz jak klątwa, która zbyt długo czekała na przebudzenie.

W tej wersji Japonia nie zostaje pozostawiona sama sobie. Gdy Godzilla ponownie wychodzi z głębin, światu ukazują się trzej Strażnicy – pradawne potwory, które w mitologii filmu mają chronić kraj przed złem. Największym zaskoczeniem jest odmienna rola King Ghidoraha, który po raz pierwszy w historii nie jest niszczycielem i demoniczną bestią, lecz nie w pełni obudzonym obrońcą, dopiero odzyskującym swoją moc. Baragon, często traktowany w serii jako postać poboczna, otrzymuje w GMK wyjątkowo dramatyczny, pełen emocji pojedynek z Godzillą, a Mothra – zawsze kojarzona z duchowością – staje się eterycznym symbolem poświęcenia. Strażnicy nie są superbohaterami, nie przewyższają Godzilli mocą, ale z woli dawnych bogów muszą stanąć naprzeciw siły, której nie są w stanie w pełni powstrzymać.

Starcia między potworami są tu bardziej brutalne, poważne i świadome niż w wielu innych filmach serii. Nie ma w nich ani cienia kampu, nie ma przesady Showa, nie ma lekkiego humoru. Każdy cios wydaje się mieć ciężar, każda scena niszczenia miasta jest raczej dramatem niż spektaklem. Bitwy są prowadzone w tempie, które oddaje nie tyle akcyjność, co poczucie zagrożenia. Gdy Godzilla walczy z Baragonem, wygląda to jak starcie drapieżnika z ofiarą. Gdy przeciwstawia się Mothrze czy Ghidorahowi, czuć, że nie jest częścią naturalnego porządku, lecz czymś, co przyszło z innego wymiaru – niemal jak przebudzone bóstwo zemsty.

Atmosfera filmu jest gęsta, bardziej przypomina horror niż klasyczne kaijū-eiga. To zasługa nie tylko projektu Godzilli, lecz także sposobu filmowania – przygaszone barwy, wąskie uliczki, mgła otulająca miniaturowe makiety, światła sygnalizacji odbijające się w kałużach. Nawet muzyka Kō Ootanie ma charakter niemal mistyczny, jakby towarzyszyła rytuałowi, a nie scenom akcji. Wszystko składa się na obraz Japonii, która zderza się nie tyle z potworem, co z własną historią i duchami przeszłości.

„Wielka Bitwa Potworów” to film jedyny w swoim rodzaju. Jest piękny w swojej powadze, brutalny w swojej symbolice i niezwykły w odwadze reinterpretacji ikon, które wydawały się od dawna mieć ustalone role. Kaneko udowadnia, że Godzilla może być nie tylko potworem czy obrońcą, ale także archetypem – gniewem, wyrzutem sumienia, głosem tych, o których świat chciałby zapomnieć. To dlatego GMK do dziś jest uważany za jedną z najlepszych odsłon ery Millennium i jeden z najważniejszych filmów o Godzilli w ogóle. To opowieść, w której Godzilla staje się złem absolutnym, ale złem, które ma sens, korzenie i przekaz. Złem, które powraca wtedy, gdy przeszłość zostaje zbyt łatwo odłożona na półkę.